1 listopada 2009

Odyseja - tekst z ulotki


Odyseja Homera to jeden z najstarszych tekstów kultury obszaru europejskiego. Niemal zjedzony przez robaki. Tak klasyczny, że nikt nie sięga po niego w poszukiwaniu estetycznych przeżyć czy treści poznawczych, ale też jej wątki nie są obce nikomu, kto zna mowę i pismo. Ta matryca wszelkich powieści, prababka współczesnej narracji, sama przed sobą stawia problem opowiadania, zapętlając się w nieskończoność i chowając swoją zawartość w kolejnych szkatułkach.

Nie mamy pewności kto i jak napisał Odyseję. Znamy tylko relacje z drugiej ręki. Widzieliśmy zrekonstruowane miasta antyku, to symulakrum, projekcja z kartonu naszej fantazji o starożytności. Jak eksplorować to wysypisko treści? 

Kiedy aojdowie tamtych czasów recytowali pieśni o Telemachu i Odyseuszu byli wolni od kanonicznej wersji. Dostosowywali kształt epopei do potrzeby chwili tak, by film akcji w głowach słuchaczy docierał głębiej, dotykał, szarpał.

Opukujemy więc skamielinę, słuchamy gdzie rezonuje. Przepisujemy jej poezję. Szukamy punktów budzących w nas trwogę, litość i śmiech.

Opowiadamy o młodym chłopaku, który całe swoje życie wychowywał się bez ojca, a przez lata karmiono go hormonami jego wzrostu, wielkości i niezliczonych legend. (W chwili gdy go ujrzycie zacznie szukać w sobie głosu, który mu powie kim jest.) O kobiecie, która szyje i drze swoją rozpacz w wiecznym powtórzeniu niekończącego się oczekiwania. O mężczyźnie, który opowiada o podróży, której nie ma, która nigdy się nie odbyła. A jeśli już, to gdzieś wewnątrz. O odysei, która JEST życiem. O przedstawieniu, które mówi: tak, Odyseja Homera to jeden z najstarszych tekstów kultury...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz